niedziela, 10 sierpnia 2014

~ Rozdział 5 ~

~ David Clansie ~

- Kurcze! Co ty tu robisz?! Chodzisz tu do szkoły? - nie dowierzała uradowana Elizabeth.
- Taak. Heh.. Czyli będziemy razem w jednej szkole.
- Też się bardzo cieszę. A właśnie! Mogłabym wpaść dzisiaj do Ciebie i podziękować twojemu tacie za zdjęcia?
- Oczywiście. Wspaniale wyszłaś w gazecie, ale to nie jedyna niespodzianka. Przyjdź do nas na obiad, a wszystkiego się dowiesz.
- Już nie mogę się doczekać. - szepnęła i odeszła.
- Skąd się znacie? - zapytała Kristen cały czas stojąca obok mnie.
- Bo my wczoraj...
- Kris, pójdziesz ze mną? - przerwała mi Beth, która wróciła po przyjaciółkę.
- Tak. - odpowiedziała krótko brunetka i poszła za dziewczyną pozostawiając mnie na korytarzu.


~ Elizabeth Decme ~

  Niespodzianka? Jaka niespodzianka?! Ostatnio same przyjemności mnie spotykają. Jeszcze do tego z Davidem.. Już nie mogłam doczekać się kolacji z nim i jego rodzicami. Tylko w co się ubiorę? Do tego były mi potrzebne przyjaciółki, więc od razu po lekcjach przyszły do mnie i pomogły mi coś wybrać. Przeglądałyśmy w mojej szafie wszystkie nadawające się do wyjścia ubrania. W końcu wyszłam z garderoby w pięknej czarnej sukience i przedstawiłam się w niej dziewczynom. Były zachwycone. No może oprócz Kristen. Była jakaś smutniejsza. Ale nie zwracałam na to szczególnej uwagi tylko skupiłam się na fryzurze i makijażu, które oby dwie przyjaciółki mi zrobiły. Szybko się z tym uwinęły i już w pół do czwartej byłam gotowa. Dziewczyny odprowadziły mnie pod dom Davida, a potem poszły w swoje strony. Powoli zadzwoniłam do drzwi, które po chwili otworzył mi David. Przywitaliśmy się i weszłam do środka. Uściskami przywitali mnie jego rodzice, po czym wszyscy usiedliśmy do stołu. Zjedliśmy miło obiad przy spokojnych rozmowach. Gdy skończyliśmy państwo Clansie wyszli z domu i mieli wrócić w nocy, dzięki czemu zostałam z Davidem sam na sam. Wciąż siedziałam przy stole czekając na chłopaka, który poszedł zamknąć drzwi za rodzicami. Słysząc zamykanie szybko wstałam z krzesła, podbiegłam do Davida idącego w moją stronę i ciągnąc go za rękę pobiegłam do jego pokoju.
- Nie no Beth.. Muszę teraz? - próbował się wykaraskać.
- Skoro nie chcesz... No błagam Cię! Nie ma Twoich rodziców.
- Ehh.. Nie mogę się oprzeć Twoim cudownym oczom. - umilił głos, przy czym nie powiem, zarumieniłam się.
Jeszcze raz uśmiechnął się do mnie i usiadł przy pianinie, a ja blisko niego. Wpatrywałam się w jego palce chodzące po klawiszach wydobywające wspaniały dźwięk instrumentu. Byłam trochę spięta. Dlaczego? Naprawdę nie wiem. Wcześniej tego nie odczuwałam. Chciałam nie patrzeć w te błękitne jak ocean oczy Davida, ale kiedy skończył wykonywanie piosenki nie mogłam się od tego powstrzymać. Na jego twarzy wciąż widniał uśmiech. Szczery. Zawsze taki miał. Siedzieliśmy bardzo blisko siebie i wystarczył jedynie jeden ruch głowy, aby... Nie. To nie mogło się stać. Zacisnęłam zęby, a David zbliżył swoją twarz do mojej. Już myślałam, że to zrobi, ale zamiast w wargi pocałował mnie w policzek. Potem zahichotał.
- Co taka spokojna jesteś? Zejdźmy na dół.
Dalej nic nie mówiłam, tylko szłam za Davidem spowrotem do salonu.
- Chciałabym Ci zaproponować jakieś wino, ale wiem, że jeszcze nie jesteś pełnoletnia..
- To nic. - przerwałam mu. - Po jednym kieliszku. Nikt nie zauważy. - uśmiechnęłam się w końcu, a chłopak poszedł po szklanki do wina.

środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 4

~ Elizabeth Decme ~



  Ma wspaniały głos! Stałam na przeciwko niego i wsłuchiwałam się w słowa jego piosenki jak zaczarowana. Cudowne uczucie. Jednak dziwne było to, jak szybko ewakuowaliśmy się z pokoju. W mgnieniu oka znaleźliśmy się w salonie przed ojcem Davida. Zupełnie nic nie zrozumiałam. To zdenerwowanie w chłopaku było naprawdę dziwne...
- Pójdę odprowadzić Elizabeth do domu. Za pół godziny wracam. - wytłumaczył się panu Clensie, po czym złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć mnie do wyjścia.
- Możesz mi wyjaśnić co to przed chwilą miało znaczyć? - spytałam, kiedy wyszliśmy na zewnątrz.
- Gdybyś wtedy nie weszła do mojego pokoju, to to nie miałoby miejsca.
- Ale co w tym jest takiego złego, że tam weszłam!?- podniosłam głos.
- Moi rodzice nie wiedzą, że śpiewam! Nikt nie wie!
- To jest bez sensu.. - parsknęłam.- Ty masz talent, a go nie pokazujesz.
- Lepiej jak tak zostanie. [...] Odprowadzić Cię do domu?
- Sama sobie poradzę. - odpowiedziałam krótko i pojechałam do siebie.

  Następny dzień. Dziś miałam już gorszy humorek. Może dlatego, że padało? Nie lubię jak się psuje pogoda. Zawsze bezczelnie psuje mi fryzurę i makijaż. Ale tym razem nie było, aż tak źle. Weszłam do szkoły i od razu przywitała mnie Amy. Zaczęła mnie tulić, po czym złapała mnie za oby dwie dłonie.
- Moja śliczna! Wyszłaś po prostu bosko! - cieszyła się.
- Gdzie wyszłam?
- Hehh..  Dzisiaj do sprzedaży wszedł magazyn "Cloud" z Tobą na okładce!
- Serio?... Serio!? Aaa!! Nie wierze! Kupiłaś go?
- Tak mam tu. - powiedziała i zaczęła szperać w plecaku.
- Ahh.. Ale się cieszę! - pisnęłam przy czym machnęłam dłońmi.
  Blondynka podała mi gazetę i rzeczywiście widniała na okładce moja osoba z wczorajszej sesji. Wstawili najlepsze zdjęcia! Zdziwiło mnie jedynie to, że tak szybko je wydali. Ale to nie było w tamtym momencie najważniejsze. Gapiłam się w magazyn, kiedy po chwili zaczęli do mnie podchodzić nieznajomi uczniowie i gratulowali mi zdjęć, komplementowali je, a nie którzy prosili o numer. Normalnie czułam się gwiazda! To było wspaniałe uczucie. To się skończyło, gdy zadzwonił dzwonek na lekcję. Razem z przyjaciółką pobiegłyśmy do klasy, gdzie nauczycielka rozpoczynała już lekcję. Stałam z Amy w progu drzwi, a pani Dandies podeszła do nas z tym swoim złowieszczym uśmieszkiem. Nikt nie lubił tej baby.
- Ha ha. Panienka Decme i Jennix. A panienka, nawet jak będzie najlepszą modelką na świecie to i tak nie pozwolę jej spóźniać się na moje zajęcia? - patrzała mi w oczy. - Wręcz przeciwnie. Rozkażę panience przychodzić o dziesięć minut wcześniej, a po lekcji ścierać tablice. Proszę usiąść na miejsca. - dodała i udostępniła nam drogę do naszych ławek.

~ Kristen Mellody ~


  Zaczyna się pierwsza lekcja. Podpierając głowę jedną ręką krążyłam palem od drugiej po zeszycie, czekając na nauczycielkę, która się jeszcze nie zjawiła. Przybyła do nas po paru minutach, ale nie sama. Weszła do klasy, a za nią chłopak. Próbował zasłonić twarz swoją blond grzywką, a w rękach trzymał czarną torbę. Na jego widok wyprostowałam się i wpatrywałam się w niego z zaciekawieniem. Śledziłam go wzrokiem, aż usiadł w ławce z tyłu. Później już o nim nie myślałam tylko zajęłam się zajęciami. Po godzinie zadzwonił dzwonek. Wszyscy już wyszli, oprócz mnie i tego nowego. Miałam zamiar udać się do wyjścia, kiedy pani profesor mnie zatrzymała. Podeszłam do jej biurka, gdzie siedziała, a zaraz potem doszedł nowy. Tym razem na niego nawet nie zerknęłam, a skupiłam się na kobiecie.
- Więc Kristen, chciałabym poprosić Cię, abyś oprowadziła Davida po szkole. Pokażesz mu klasy, jego szafkę i ogólnie coś mu poopowiadasz co będzie niezbędne jeśli chodzi o szkołę, tak?
- Dobrze. Nie mam ni przeciwko. - zgodziłam się i zwróciłam wzrok no chłopaka.
 Twarz wydawała mi się znajoma. Znam go? Jeśli tak, to skąd? Kiedy wyszliśmy z klasy jeszcze raz dobrze mu się przyjrzałam. Dalej nie mogłam go skojarzyć...
- Czy my się już przypadkiem nie spotkaliśmy? - w końcu spytałam, bo myśli nie dawały mi spokoju.
- Emm.. Czekaj! Czy to nie ty wtedy przewróciłaś na schodach?
- Tak myślałam, że się znamy.. Hehh.. Kristen.
- David. - również się przedstawił i podał mi rękę, przy czym oby dwoje się do siebie uśmiechnęliśmy.
- David!!! - usłyszałam nagle uradowany głos..
- Elizabeth! - krzyknął David na widok ślicznej blondynki, która podbiegła do niego i rzuciła mu się na szyję.


czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 3

~ David Clensie ~ 



  Elizabeth. Miła i zabawna dziewczyna. Od początku nie miałem takiego wrażenia, bo jej urocza twarzyczka mówiła, że jest samolubna i przemądrzała, ale się myliłem. Ojciec często zapoznaje mnie ze swoimi modelkami, ale te znajomości nie trwają długo.  Kiedyś usłyszałem od kogoś, że o człowieku świadczy jego samochód. Samo mówi za siebie to, że Beth jeździ lamborhini! Wciąż nie mogłem tego pojąć. Ja nawet nie mam prawka, a jakaś nastolatka jeździ takim autem...
  Po odstawieniu samochodu blondynki razem poszliśmy się przejść do parku. Chodziliśmy długi czas bez przerwy rozmawiając, śmiejąc się i nie spuszczając z siebie wzroku. Nadeszło popołudnie. To była pora obiadowa, więc chcieliśmy już coś zjeść.
- Może pojedziemy do mnie? Tam coś zjemy. - zaproponowałem.
- Dobra. A chcesz prowadzić?
- Twoim? Zawsze! - ucieszyłem się i wróciliśmy w miejsce, gdzie został jej samochód.

  Tak jak blondynka proponowała, usiadłem za kółkiem. Pojechaliśmy do mojej willi na końcu miasta, a tam zostawiając "wóz" pod bramą weszliśmy do środka. Od razu po zamknięciu za sobą drzwi podbiegła do nas moja mama i zaczęła ściskać nową koleżankę. Stojąc z boku patrzałem z zażenowaniem na matkę.
- Jak miło Cię poznać! Jesteście przyjaciółmi? - spytała.
- Poznaliśmy się dzisiaj na planie. Jestem nową modelką u Davida taty. - odpowiedziała blondynka z delikatnym uśmiechem.
- Elizabeth i ja chcieliśmy zjeść obiad. Pójdziemy do kuchni. - oświadczyłem i lekko popychając Beth za plecy prowadziłem w stronę kuchni.
Kiedy przeszliśmy do pokoju kuchennego stanęliśmy przy lodówce i sprawdziliśmy jej zawartość. W końcu wyjęliśmy stamtąd zamrożone frytki. Włożyliśmy je do kuchenki, po czym dziewczyna spytała, gdzie znajduje się toaleta. Dłonią wskazałem na 1 piętro, na które prowadzą metalowe schody. Sam zostałem w pomieszczeniu i zacząłem szykować stół, a następnie wyciągnąłem z piekarnika posiłek. Koleżanka długo nie wracała, więc postanowiłem jej poszukać. Wbiegłem na górę i zerknąłem przez otwarte drzwi od toalety. Tam jej nie było, dlatego patrzałem do każdego pokoju. Znalazłem ją w swoim pokoju. Ta sypialnia jest inna niż reszta. Najpierw się wchodzi do zwykłego kwadratowego pomieszczenia, z dużym łóżkiem, biurkiem i komodą, nad którą wisi telewizor. Ale oprócz tego znajduje się szafa, za którą są ukryte drzwi. Tam jest mój "sekretny pokój".. Głównie chodzi o muzykę. Uwielbiam grać, śpiewać czy tańczyć. Jednak tata nie chce o tym nawet myśleć. Dlatego robię to co kocham ukrywając się przed ojcem i resztą świata. Nikt nie wie o tym.
Wchodząc do tajemnego pomieszczenia zobaczyłem Elizabeth przy pianinie. Na mój widok wstała i podeszła do mnie bliżej nie zdejmując uśmiechu z twarzy.
- Chcę żebyś coś zagrał. Teraz. - oświadczyła.
- Nie.. Nie powinnaś w ogóle tu wchodzić.
- Ale dlaczego? Uwielbiam jak ktoś gra i śpiewa jednocześnie. Masz tu chyba wszystko co jest potrzebne młodemu piosenkarzowi. Pianino, gitarę, mikrofon do nagrań i głośniki. No nie daj się prosić!
- W porządku.. - dałem się ubłagać i podszedłem do pianina.
Dziewczyna stanęła przy pianinie z drugiej strony podpierając się rękoma. Patrzała na mnie jak w obrazek, kiedy zacząłem grać. Nie chciałem śpiewać przed nią. Nie chciałem, żeby ktokolwiek się dowiedział, że zajmuję się muzyką. Ale śpiewając przed przyjaciółką czułem się lepiej. Jednak tą przyjemność przerwał głos mojego ojca, dochodzący z salonu. Gwałtownie oderwałem się od instrumentu i ciągnąc za sobą Elizabeth, wybiegliśmy z pokoju.