czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 3

~ David Clensie ~ 



  Elizabeth. Miła i zabawna dziewczyna. Od początku nie miałem takiego wrażenia, bo jej urocza twarzyczka mówiła, że jest samolubna i przemądrzała, ale się myliłem. Ojciec często zapoznaje mnie ze swoimi modelkami, ale te znajomości nie trwają długo.  Kiedyś usłyszałem od kogoś, że o człowieku świadczy jego samochód. Samo mówi za siebie to, że Beth jeździ lamborhini! Wciąż nie mogłem tego pojąć. Ja nawet nie mam prawka, a jakaś nastolatka jeździ takim autem...
  Po odstawieniu samochodu blondynki razem poszliśmy się przejść do parku. Chodziliśmy długi czas bez przerwy rozmawiając, śmiejąc się i nie spuszczając z siebie wzroku. Nadeszło popołudnie. To była pora obiadowa, więc chcieliśmy już coś zjeść.
- Może pojedziemy do mnie? Tam coś zjemy. - zaproponowałem.
- Dobra. A chcesz prowadzić?
- Twoim? Zawsze! - ucieszyłem się i wróciliśmy w miejsce, gdzie został jej samochód.

  Tak jak blondynka proponowała, usiadłem za kółkiem. Pojechaliśmy do mojej willi na końcu miasta, a tam zostawiając "wóz" pod bramą weszliśmy do środka. Od razu po zamknięciu za sobą drzwi podbiegła do nas moja mama i zaczęła ściskać nową koleżankę. Stojąc z boku patrzałem z zażenowaniem na matkę.
- Jak miło Cię poznać! Jesteście przyjaciółmi? - spytała.
- Poznaliśmy się dzisiaj na planie. Jestem nową modelką u Davida taty. - odpowiedziała blondynka z delikatnym uśmiechem.
- Elizabeth i ja chcieliśmy zjeść obiad. Pójdziemy do kuchni. - oświadczyłem i lekko popychając Beth za plecy prowadziłem w stronę kuchni.
Kiedy przeszliśmy do pokoju kuchennego stanęliśmy przy lodówce i sprawdziliśmy jej zawartość. W końcu wyjęliśmy stamtąd zamrożone frytki. Włożyliśmy je do kuchenki, po czym dziewczyna spytała, gdzie znajduje się toaleta. Dłonią wskazałem na 1 piętro, na które prowadzą metalowe schody. Sam zostałem w pomieszczeniu i zacząłem szykować stół, a następnie wyciągnąłem z piekarnika posiłek. Koleżanka długo nie wracała, więc postanowiłem jej poszukać. Wbiegłem na górę i zerknąłem przez otwarte drzwi od toalety. Tam jej nie było, dlatego patrzałem do każdego pokoju. Znalazłem ją w swoim pokoju. Ta sypialnia jest inna niż reszta. Najpierw się wchodzi do zwykłego kwadratowego pomieszczenia, z dużym łóżkiem, biurkiem i komodą, nad którą wisi telewizor. Ale oprócz tego znajduje się szafa, za którą są ukryte drzwi. Tam jest mój "sekretny pokój".. Głównie chodzi o muzykę. Uwielbiam grać, śpiewać czy tańczyć. Jednak tata nie chce o tym nawet myśleć. Dlatego robię to co kocham ukrywając się przed ojcem i resztą świata. Nikt nie wie o tym.
Wchodząc do tajemnego pomieszczenia zobaczyłem Elizabeth przy pianinie. Na mój widok wstała i podeszła do mnie bliżej nie zdejmując uśmiechu z twarzy.
- Chcę żebyś coś zagrał. Teraz. - oświadczyła.
- Nie.. Nie powinnaś w ogóle tu wchodzić.
- Ale dlaczego? Uwielbiam jak ktoś gra i śpiewa jednocześnie. Masz tu chyba wszystko co jest potrzebne młodemu piosenkarzowi. Pianino, gitarę, mikrofon do nagrań i głośniki. No nie daj się prosić!
- W porządku.. - dałem się ubłagać i podszedłem do pianina.
Dziewczyna stanęła przy pianinie z drugiej strony podpierając się rękoma. Patrzała na mnie jak w obrazek, kiedy zacząłem grać. Nie chciałem śpiewać przed nią. Nie chciałem, żeby ktokolwiek się dowiedział, że zajmuję się muzyką. Ale śpiewając przed przyjaciółką czułem się lepiej. Jednak tą przyjemność przerwał głos mojego ojca, dochodzący z salonu. Gwałtownie oderwałem się od instrumentu i ciągnąc za sobą Elizabeth, wybiegliśmy z pokoju.

1 komentarz:

  1. Cudne, boskie, fantastyczne i nie wiem co jeszcze!
    Gfghdjmhxk xjxhdjxbx sisjsoxm zislkakidbew qkqjm....po prostu brak słów <3
    Masz talent, oj masz :-}
    Saludos, Vivien <3

    PS : Zapraszam do mnie : tini-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń