niedziela, 10 sierpnia 2014

~ Rozdział 5 ~

~ David Clansie ~

- Kurcze! Co ty tu robisz?! Chodzisz tu do szkoły? - nie dowierzała uradowana Elizabeth.
- Taak. Heh.. Czyli będziemy razem w jednej szkole.
- Też się bardzo cieszę. A właśnie! Mogłabym wpaść dzisiaj do Ciebie i podziękować twojemu tacie za zdjęcia?
- Oczywiście. Wspaniale wyszłaś w gazecie, ale to nie jedyna niespodzianka. Przyjdź do nas na obiad, a wszystkiego się dowiesz.
- Już nie mogę się doczekać. - szepnęła i odeszła.
- Skąd się znacie? - zapytała Kristen cały czas stojąca obok mnie.
- Bo my wczoraj...
- Kris, pójdziesz ze mną? - przerwała mi Beth, która wróciła po przyjaciółkę.
- Tak. - odpowiedziała krótko brunetka i poszła za dziewczyną pozostawiając mnie na korytarzu.


~ Elizabeth Decme ~

  Niespodzianka? Jaka niespodzianka?! Ostatnio same przyjemności mnie spotykają. Jeszcze do tego z Davidem.. Już nie mogłam doczekać się kolacji z nim i jego rodzicami. Tylko w co się ubiorę? Do tego były mi potrzebne przyjaciółki, więc od razu po lekcjach przyszły do mnie i pomogły mi coś wybrać. Przeglądałyśmy w mojej szafie wszystkie nadawające się do wyjścia ubrania. W końcu wyszłam z garderoby w pięknej czarnej sukience i przedstawiłam się w niej dziewczynom. Były zachwycone. No może oprócz Kristen. Była jakaś smutniejsza. Ale nie zwracałam na to szczególnej uwagi tylko skupiłam się na fryzurze i makijażu, które oby dwie przyjaciółki mi zrobiły. Szybko się z tym uwinęły i już w pół do czwartej byłam gotowa. Dziewczyny odprowadziły mnie pod dom Davida, a potem poszły w swoje strony. Powoli zadzwoniłam do drzwi, które po chwili otworzył mi David. Przywitaliśmy się i weszłam do środka. Uściskami przywitali mnie jego rodzice, po czym wszyscy usiedliśmy do stołu. Zjedliśmy miło obiad przy spokojnych rozmowach. Gdy skończyliśmy państwo Clansie wyszli z domu i mieli wrócić w nocy, dzięki czemu zostałam z Davidem sam na sam. Wciąż siedziałam przy stole czekając na chłopaka, który poszedł zamknąć drzwi za rodzicami. Słysząc zamykanie szybko wstałam z krzesła, podbiegłam do Davida idącego w moją stronę i ciągnąc go za rękę pobiegłam do jego pokoju.
- Nie no Beth.. Muszę teraz? - próbował się wykaraskać.
- Skoro nie chcesz... No błagam Cię! Nie ma Twoich rodziców.
- Ehh.. Nie mogę się oprzeć Twoim cudownym oczom. - umilił głos, przy czym nie powiem, zarumieniłam się.
Jeszcze raz uśmiechnął się do mnie i usiadł przy pianinie, a ja blisko niego. Wpatrywałam się w jego palce chodzące po klawiszach wydobywające wspaniały dźwięk instrumentu. Byłam trochę spięta. Dlaczego? Naprawdę nie wiem. Wcześniej tego nie odczuwałam. Chciałam nie patrzeć w te błękitne jak ocean oczy Davida, ale kiedy skończył wykonywanie piosenki nie mogłam się od tego powstrzymać. Na jego twarzy wciąż widniał uśmiech. Szczery. Zawsze taki miał. Siedzieliśmy bardzo blisko siebie i wystarczył jedynie jeden ruch głowy, aby... Nie. To nie mogło się stać. Zacisnęłam zęby, a David zbliżył swoją twarz do mojej. Już myślałam, że to zrobi, ale zamiast w wargi pocałował mnie w policzek. Potem zahichotał.
- Co taka spokojna jesteś? Zejdźmy na dół.
Dalej nic nie mówiłam, tylko szłam za Davidem spowrotem do salonu.
- Chciałabym Ci zaproponować jakieś wino, ale wiem, że jeszcze nie jesteś pełnoletnia..
- To nic. - przerwałam mu. - Po jednym kieliszku. Nikt nie zauważy. - uśmiechnęłam się w końcu, a chłopak poszedł po szklanki do wina.

środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 4

~ Elizabeth Decme ~



  Ma wspaniały głos! Stałam na przeciwko niego i wsłuchiwałam się w słowa jego piosenki jak zaczarowana. Cudowne uczucie. Jednak dziwne było to, jak szybko ewakuowaliśmy się z pokoju. W mgnieniu oka znaleźliśmy się w salonie przed ojcem Davida. Zupełnie nic nie zrozumiałam. To zdenerwowanie w chłopaku było naprawdę dziwne...
- Pójdę odprowadzić Elizabeth do domu. Za pół godziny wracam. - wytłumaczył się panu Clensie, po czym złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć mnie do wyjścia.
- Możesz mi wyjaśnić co to przed chwilą miało znaczyć? - spytałam, kiedy wyszliśmy na zewnątrz.
- Gdybyś wtedy nie weszła do mojego pokoju, to to nie miałoby miejsca.
- Ale co w tym jest takiego złego, że tam weszłam!?- podniosłam głos.
- Moi rodzice nie wiedzą, że śpiewam! Nikt nie wie!
- To jest bez sensu.. - parsknęłam.- Ty masz talent, a go nie pokazujesz.
- Lepiej jak tak zostanie. [...] Odprowadzić Cię do domu?
- Sama sobie poradzę. - odpowiedziałam krótko i pojechałam do siebie.

  Następny dzień. Dziś miałam już gorszy humorek. Może dlatego, że padało? Nie lubię jak się psuje pogoda. Zawsze bezczelnie psuje mi fryzurę i makijaż. Ale tym razem nie było, aż tak źle. Weszłam do szkoły i od razu przywitała mnie Amy. Zaczęła mnie tulić, po czym złapała mnie za oby dwie dłonie.
- Moja śliczna! Wyszłaś po prostu bosko! - cieszyła się.
- Gdzie wyszłam?
- Hehh..  Dzisiaj do sprzedaży wszedł magazyn "Cloud" z Tobą na okładce!
- Serio?... Serio!? Aaa!! Nie wierze! Kupiłaś go?
- Tak mam tu. - powiedziała i zaczęła szperać w plecaku.
- Ahh.. Ale się cieszę! - pisnęłam przy czym machnęłam dłońmi.
  Blondynka podała mi gazetę i rzeczywiście widniała na okładce moja osoba z wczorajszej sesji. Wstawili najlepsze zdjęcia! Zdziwiło mnie jedynie to, że tak szybko je wydali. Ale to nie było w tamtym momencie najważniejsze. Gapiłam się w magazyn, kiedy po chwili zaczęli do mnie podchodzić nieznajomi uczniowie i gratulowali mi zdjęć, komplementowali je, a nie którzy prosili o numer. Normalnie czułam się gwiazda! To było wspaniałe uczucie. To się skończyło, gdy zadzwonił dzwonek na lekcję. Razem z przyjaciółką pobiegłyśmy do klasy, gdzie nauczycielka rozpoczynała już lekcję. Stałam z Amy w progu drzwi, a pani Dandies podeszła do nas z tym swoim złowieszczym uśmieszkiem. Nikt nie lubił tej baby.
- Ha ha. Panienka Decme i Jennix. A panienka, nawet jak będzie najlepszą modelką na świecie to i tak nie pozwolę jej spóźniać się na moje zajęcia? - patrzała mi w oczy. - Wręcz przeciwnie. Rozkażę panience przychodzić o dziesięć minut wcześniej, a po lekcji ścierać tablice. Proszę usiąść na miejsca. - dodała i udostępniła nam drogę do naszych ławek.

~ Kristen Mellody ~


  Zaczyna się pierwsza lekcja. Podpierając głowę jedną ręką krążyłam palem od drugiej po zeszycie, czekając na nauczycielkę, która się jeszcze nie zjawiła. Przybyła do nas po paru minutach, ale nie sama. Weszła do klasy, a za nią chłopak. Próbował zasłonić twarz swoją blond grzywką, a w rękach trzymał czarną torbę. Na jego widok wyprostowałam się i wpatrywałam się w niego z zaciekawieniem. Śledziłam go wzrokiem, aż usiadł w ławce z tyłu. Później już o nim nie myślałam tylko zajęłam się zajęciami. Po godzinie zadzwonił dzwonek. Wszyscy już wyszli, oprócz mnie i tego nowego. Miałam zamiar udać się do wyjścia, kiedy pani profesor mnie zatrzymała. Podeszłam do jej biurka, gdzie siedziała, a zaraz potem doszedł nowy. Tym razem na niego nawet nie zerknęłam, a skupiłam się na kobiecie.
- Więc Kristen, chciałabym poprosić Cię, abyś oprowadziła Davida po szkole. Pokażesz mu klasy, jego szafkę i ogólnie coś mu poopowiadasz co będzie niezbędne jeśli chodzi o szkołę, tak?
- Dobrze. Nie mam ni przeciwko. - zgodziłam się i zwróciłam wzrok no chłopaka.
 Twarz wydawała mi się znajoma. Znam go? Jeśli tak, to skąd? Kiedy wyszliśmy z klasy jeszcze raz dobrze mu się przyjrzałam. Dalej nie mogłam go skojarzyć...
- Czy my się już przypadkiem nie spotkaliśmy? - w końcu spytałam, bo myśli nie dawały mi spokoju.
- Emm.. Czekaj! Czy to nie ty wtedy przewróciłaś na schodach?
- Tak myślałam, że się znamy.. Hehh.. Kristen.
- David. - również się przedstawił i podał mi rękę, przy czym oby dwoje się do siebie uśmiechnęliśmy.
- David!!! - usłyszałam nagle uradowany głos..
- Elizabeth! - krzyknął David na widok ślicznej blondynki, która podbiegła do niego i rzuciła mu się na szyję.


czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 3

~ David Clensie ~ 



  Elizabeth. Miła i zabawna dziewczyna. Od początku nie miałem takiego wrażenia, bo jej urocza twarzyczka mówiła, że jest samolubna i przemądrzała, ale się myliłem. Ojciec często zapoznaje mnie ze swoimi modelkami, ale te znajomości nie trwają długo.  Kiedyś usłyszałem od kogoś, że o człowieku świadczy jego samochód. Samo mówi za siebie to, że Beth jeździ lamborhini! Wciąż nie mogłem tego pojąć. Ja nawet nie mam prawka, a jakaś nastolatka jeździ takim autem...
  Po odstawieniu samochodu blondynki razem poszliśmy się przejść do parku. Chodziliśmy długi czas bez przerwy rozmawiając, śmiejąc się i nie spuszczając z siebie wzroku. Nadeszło popołudnie. To była pora obiadowa, więc chcieliśmy już coś zjeść.
- Może pojedziemy do mnie? Tam coś zjemy. - zaproponowałem.
- Dobra. A chcesz prowadzić?
- Twoim? Zawsze! - ucieszyłem się i wróciliśmy w miejsce, gdzie został jej samochód.

  Tak jak blondynka proponowała, usiadłem za kółkiem. Pojechaliśmy do mojej willi na końcu miasta, a tam zostawiając "wóz" pod bramą weszliśmy do środka. Od razu po zamknięciu za sobą drzwi podbiegła do nas moja mama i zaczęła ściskać nową koleżankę. Stojąc z boku patrzałem z zażenowaniem na matkę.
- Jak miło Cię poznać! Jesteście przyjaciółmi? - spytała.
- Poznaliśmy się dzisiaj na planie. Jestem nową modelką u Davida taty. - odpowiedziała blondynka z delikatnym uśmiechem.
- Elizabeth i ja chcieliśmy zjeść obiad. Pójdziemy do kuchni. - oświadczyłem i lekko popychając Beth za plecy prowadziłem w stronę kuchni.
Kiedy przeszliśmy do pokoju kuchennego stanęliśmy przy lodówce i sprawdziliśmy jej zawartość. W końcu wyjęliśmy stamtąd zamrożone frytki. Włożyliśmy je do kuchenki, po czym dziewczyna spytała, gdzie znajduje się toaleta. Dłonią wskazałem na 1 piętro, na które prowadzą metalowe schody. Sam zostałem w pomieszczeniu i zacząłem szykować stół, a następnie wyciągnąłem z piekarnika posiłek. Koleżanka długo nie wracała, więc postanowiłem jej poszukać. Wbiegłem na górę i zerknąłem przez otwarte drzwi od toalety. Tam jej nie było, dlatego patrzałem do każdego pokoju. Znalazłem ją w swoim pokoju. Ta sypialnia jest inna niż reszta. Najpierw się wchodzi do zwykłego kwadratowego pomieszczenia, z dużym łóżkiem, biurkiem i komodą, nad którą wisi telewizor. Ale oprócz tego znajduje się szafa, za którą są ukryte drzwi. Tam jest mój "sekretny pokój".. Głównie chodzi o muzykę. Uwielbiam grać, śpiewać czy tańczyć. Jednak tata nie chce o tym nawet myśleć. Dlatego robię to co kocham ukrywając się przed ojcem i resztą świata. Nikt nie wie o tym.
Wchodząc do tajemnego pomieszczenia zobaczyłem Elizabeth przy pianinie. Na mój widok wstała i podeszła do mnie bliżej nie zdejmując uśmiechu z twarzy.
- Chcę żebyś coś zagrał. Teraz. - oświadczyła.
- Nie.. Nie powinnaś w ogóle tu wchodzić.
- Ale dlaczego? Uwielbiam jak ktoś gra i śpiewa jednocześnie. Masz tu chyba wszystko co jest potrzebne młodemu piosenkarzowi. Pianino, gitarę, mikrofon do nagrań i głośniki. No nie daj się prosić!
- W porządku.. - dałem się ubłagać i podszedłem do pianina.
Dziewczyna stanęła przy pianinie z drugiej strony podpierając się rękoma. Patrzała na mnie jak w obrazek, kiedy zacząłem grać. Nie chciałem śpiewać przed nią. Nie chciałem, żeby ktokolwiek się dowiedział, że zajmuję się muzyką. Ale śpiewając przed przyjaciółką czułem się lepiej. Jednak tą przyjemność przerwał głos mojego ojca, dochodzący z salonu. Gwałtownie oderwałem się od instrumentu i ciągnąc za sobą Elizabeth, wybiegliśmy z pokoju.

wtorek, 29 lipca 2014

Rozdział 2

~ Elizabeth Decme ~

image

  W następny dzień nie poszłam do szkoły. Miałam iść z Kristen, ale jednak się rozmyśliła i musiałam pojechać sama. Przyjechałam swoim czerwonym lamborghini pod Studio, po czym je zaparkowałam pod budynkiem i weszłam do recepcji. "Drugie piętro, pierwsze drzwi od lewej" - powiedziała recepcjonistka, po czym poszłam schodami do odpowiedniej sali. W niej było kilkunastu ludzi. Tych od światła, wiatru, rekwizytów.. Ale najważniejszy był fotograf i projektant mody, którzy już przygotowywali się na sesję. Jeden z mężczyzn podbiegł do mnie i uradowany złapał mnie za dłonie.
- Panna Dacme! Jak dobrze, że już przybyłaś! Wyglądasz fantastycznie! Moja kolekcja będzie cudownie na Tobie wyglądać! Nazywam się Dagreeso, projektant.
- Ja również się cieszę, że mogę z panem pracować.
- Chodź do garderoby. Przebierzesz się. - oświadczył i prowadził mnie za rękę do pokoju zwanego garderobą.
Po przebraniu się w wspaniałą, łososiową sukienkę przeszłam na plan, gdzie czekał na mnie fotograf. Przywitaliśmy się i zaczęliśmy sesję. Po godzinie zrobiliśmy przerwę. Przebrałam się w kolejną kreację i poszłam usiąść na kanapie pijąc kawę i pisząc SMSy z Kris. W pewnym momencie do sali wszedł nieznajomy mi chłopak. Patrzał w komórkę. Najnowszy iPhone, najdroższe buty i zegarek... To musiał być syn fotografa. I się nie myliłam. Po chwili mężczyzna wyszedł ze swojej garderoby i zapoznał mnie z blondynkiem. Nie wstając z miejsca wzruszyłam ramionami i miło się uśmiechnęłam. Kiedy fotograf zostawił nas samych, to nastolatek usiadł obok mnie. Nie spuszczając z niego oczu podał mi rękę.
- David. - przedstawił się krótko.
- Elizabeth. Beth, Eliza.. Mów do mnie jak wolisz. hehh...
- Piękne imię. A to jest Twoja pierwsza sesja zdjęciowa?
- Nie. Zaczęłam modeling w zeszłym roku. Czekam na propozycję jakieś agencji, a potem zobaczymy... Oł.. Muszę już iść. Zostaniesz tu?
- Poczekam na Ciebie. - oświadczył, po czym poszłam dalej pracować.

  Sesja trwała jeszcze około godzinę. Kiedy skończyliśmy obejrzałam wyniki mojej pracy i dostałam kilka już wydrukowanych. Już ubrana w swoje ciuchy wyszłam z planu, a przed salą czekał David. Zdziwił mnie widok chłopaka. Chciało mu się na mnie czekać? Przecież się nie znaliśmy, a był dla mnie tak miły.
Wyszliśmy razem z budynku i już mieliśmy iść w miasto, ale przypomniałam sobie, że przyjechałam samochodem.
- Nie zostawię go tak tutaj...
- Bez problemu. Wstawisz go do garażu ojca. To które auto jest Twoje?
- Czerwone. Stoi po prawej. - wskazałam palcem i podałam chłopakowi kluczyki.
- T..Ty.. Ty jeździsz lamborghini!? Żartujesz?! - dziwił się, po czym spojrzał jeszcze raz na samochód uśmiechając się.
- Poczekam przy ulicy, a ty go przestaw. - zaproponowałam i odeszłam.


Rozdział 1

~ Kristen Mellody ~


  Kolejny dzień. Jeden z tych w które mocno świeciło słońce. Po obudzeniu się ciężko wstałam z łóżka i w swoich kapciach poszłam do kuchni na śniadanie. Tam już czekała na mnie ciocia z ciepłym kakaem i powitaniem w postaci całusa w policzek. Po zjedzeniu jak zawsze wspaniałego śniadania wzięłam szybki prysznic. Za dziesięć ósma. Mieszkam ulicę dalej od szkoły. Zdążę. Jednym ruchem chwyciłam torbę z książkami i zarzucając ją na ramię poszłam do szkoły. Przechadzając się między ludźmi dotarłam do budynku. Wchodząc na schody, przez które możnabyło wejść do budynku, potknęłem się. Tylko mnoe mogło się to wydarzyć... Trzymana wcześniej książka i kilka kartek rozrzuciły się na wszyatkie strony. Usiadłam na schodach i głęboko westchnęłam. Po chwili podbiegł do mnie wysoki blondyn i wystawił do mnie rękę. Niepewnie podałam mu swoją i chłopak pomógł mi wstać, a potem pozbierać moje rzeczy.
- Dzięki za pomoc. Może jeszcze kiedyś się odwdzięczę. - powiedziałam i obdarzyłam go szczerym uśmiechem. 
Nie stojąc tam dłużej weszłam do szkoły zostawiając blondyna przy schodach. Poszłam prosto do swojej szafki na pierwszym korytarzu i z pośpiechem zaczęłam wkładać do niej podręczniki. W pewnym momencie ktoś postukał mi palcem po plecach, przez co gwałtownie się odwróciłam i uderzyłam głową w szafkę.
- Ałć.. Cześć Make... - przywitałam się z przyjacielem trzymając się za bolącą z tyłu głowę.
- Nic Ci się nie stało? Heh.. Widziałaś dziewczyny?
- Nie. Dopiero przecież przyszłam. Idziemy na lekcje?
Po tym pytaniu nie uzyskałam odpowiedzi, ale po zamknięciu swojej szafki poszliśmy do klasy na zajęcia. Tam już większość uczniów siedziała na swoich miejscach. Ja też przysiadłam na swoim w pierwszej ławce, a Make tuż za mną. Wtedy weszła nauczycielka, która od razu zaczęła "bazgrać" na tablicy. Oczywiście my musieliśmy to wszystko przepisać do zeszytu, a ona usiadła sobie przy biurku i czytała gazetę popijając kawą.
Na przerwie znów w towarzystwie Make`a chodziliśmy po korytarzu, aż podbiegła do nas Elizabeth.
- Nie uwierzycie! Ja sama nie wierzę, a co dopiero wy! - zaczęła krzyczeć cała w skowronkach.
- Tak na początek to cześć. To o co chodzi?
Blondynka zasłoniła uradowaną buźkę i lekko podskoczyła, po czym zaczęła mówić.
- Mam sesję u jednego z najlepszych w kraju fotografów, a do tego w ciuchach jednego z najlepszych projektantów na świecie! Iiiich!!! Tak się cieszę!
- Ale nie jesteś taka zadowolona tylko z powodu sesji, prawda? Jaki jest "bonusik"? dopytywał Make.
- [...] Fotograf ma syna.. No ale jest w naszym wieku!
- Wiedziałam... - westchnęłam.
Beth zawsze rwie się do ładnych, znanych i bogatych chłopaków. A jeśli bedzie brunetem z piwnymi oczami, to ona napewno mu nie odpuści. Jest kochana i w ogóle, ale za bardzo wczuwa się w niektóre rzeczy. Jest dobrze zapowiadającą się modelką i szkoda było gdyby to zmarnowała przez jakieś swoje wymysły.
- Kris.. Gdzie idziesz.. Poczekaj! Ja Cię z nim poznam! Albo wiem. No stój. - zatrzymała mnie, kiedy odchodziłam od nich, łapiąc mnie za rękę. - Pójdziesz ze mną na plan. Jutro po Ciebie przyjadę i razem tam pójdziemy, okey?
- Dobra, ale nie robię tego, żeby poznać tego kolesia, tylko zobaczyć jak moja przyjaciółka pracuje, tak?
- Jej! Wiedziałam, że się zgodzisz! - pisnęła i uściskała mnie.

poniedziałek, 28 lipca 2014

Zareklamuj swój blog

W tym poście możecie proponować blogi, które mogłabym przeczytać. Własne opowiadania o dowolnych gwiazdach, blogi modowe... Jakie tylko piszecie. Mam nadzieję, że skorzystacie :)

sobota, 26 lipca 2014

Prolog

~ Kristen Mellody ~



   Londyn. Tutaj mieszkam, uczę się i staję twarzą w twarz z każdym dniem. Życie tutaj nie jest proste. Duże miasto chyba nie jest dla mnie. Idąc ulicą można sobie myśleć, gdzie Ci ludzie tak się śpieszą? Biegają w każde strony i zawsze mają coś do załatwienia. A ja? Siedzę sobie w moim wielkim pokoju i nudzę się bijąc się z myślami. Powinnam już myśleć o tym do czego chcę w życiu dojść, ale nie chcę. Może się boję... Boję się, że sobie nie poradzę. Teraz sobie nie radzę, a mam wszystko co chcę. Wszystko oprócz kochających i pomagających mi rodziców. Wychowująca mnie od zawsze ciocia zastępuje mi ich, ale to jednak nie takie samo. Nie uważam, że jest źle. Szczęście przynoszą mi również przyjaciele, których nie mam dużo. Nie ufam ludziom. Swoich przyjaciół znam od kilku lat i dlatego mam zaufanie jedynie do nich. Między nami nie ma trudnych momentów. Zawsze jesteśmy zgodni. Nawet w sprawie związków. Cała nasza czwórka jest siglami. Tylko, że oni już przeżyli swoją pierwszą miłość, czy pocałunek. Ja jestem inna. Zawsze myślałam, że jestem dziwolongiem, ale wszyscy tacy są. Każdy jest inny i powinien być z tego dumny. Myślę tak o wszystkich tylko nie o mnie. Tak jakbym sama do siebie nie miała przekonania. Powinnam być sobą, ale czasem wolałabym się zmienić. 

Bohaterowie




 David Clensie | 18 lat
'' Ludzie nie zawsze robią to, co uważają za słuszne, więc nie można ich naśladować '' 










Kristen Mellody | 18 lat
'' Nie kieruj się innymi, bo i tak nie powiedzą Ci prawdy ''








http://26.media.tumblr.com/tumblr_lrsi5rg4Mr1qjuoe0o1_500.gif


Amy Jannix | 18 lat
'' Czasem dobrze pomyśleć dwa razy przed katastrofą, bo możesz to zauważyć dopiero po fakcie ''







Adorable!


Make Evans | 17 lat
'' Patrz przed siebie i idź, póki się nie rozmyślisz, bo możesz coś stracić ''











Elizabeth Decme | 17 lat
'' Spokój to jedyny klucz do szczęścia, dlatego kieruj się sercem - tylko nim ''